poniedziałek, 24 lutego 2014

Mała Gruzja

Mała Gruzja urzekła mnie podczas Soho Food Market instrukcją jak poprawnie zjeść chinkali. 
http://glodnagospodyni.blogspot.com/2013/12/chinkali.html

Postanowiliśmy skosztować czegoś więcej, niż wspomniane pierożki, udaliśmy się więc do źródła na Nowogrodzką 40. Od progu dosyć ponuro. Królują brązy i zielenie. Nie dość, że za oknem paskudnie, to dodatkowo wnętrze nie napawa optymizmem. Nie należy się jednak zrażać bowiem menu oferuje wybór wszystkiego czym Gruzja (i nie tylko Gruzja) bogata. 

Trudno się zdecydować, trzymamy się zatem klasyki. Sup Gufte, czyli zupa z klopsikami z mięsa wołowo-jagnięcego, wspomniane,chinkali, chaczapuri Imercińskie (to te najbardziej klasyczne z serem). Na stole pojawia się również feta zawijana w boczku, z pysznym ostrym sosem lutenica, jagnięcina z bakłażanem, ziemniakami i kolendrą (czanachi) oraz reprezentujące Bałkany kebabczeta i kufte. Już śpieszę z wyjaśnieniem nazw. Kebabczeta to paluszki z siekanego mięsa wołowo-wieprzowego. Tymczasem kufte to mięso jagnięco-wołowe zawinięte w boczek.  

Chcemy napić się herbaty po gruzińsku - w końcu pewnie to coś innego, niż zwykła herbata. Podejrzewamy ją o jakiś ukryty smak lub zaskakujący dodatek. Okazuje się jednak, że to zwykła czarna herbata o 3 złote droższa, niż czarna herbata znajdująca się w tej samej karcie. Ot taka ciekawostka.

Po solidnej porcji zupy trudno znaleźć wystarczającą ilość miejsca na drugie dania, więc część chinkali wędruje z nami do domu ;-) Pozostałe dania znikają bez mrugnięcia okiem. Chachapuri są ciut za suche domawiam zatem sosy, żeby to zmienić. Ogólne spostrzeżenie jest takie, że wszystko jest bardzo, ale to bardzo słone. Pytanie co kto lubi. Nie pozostaje jednak żadna wątpliwość dotycząca pytania o najedzenie. Wychodząc z Małej Gruzji będziecie mieli brzuchy wypchane po brzegi.

I na koniec akcent humorystyczny. W Małej Gruzji znajdziemy, podążając za wzorcem z Sevres, wzorzec pierożka Chinkali. 

Gaamot!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz