środa, 28 sierpnia 2013

Haka Bar Warszawa


Ciężko pisać recenzję jedzenia kiedy jest się bardzo wrażliwym na zapachy, które w Haka na dalszy plan spychają wrażenia smakowe. Podejmuję jednak wyzwanie.

Wieczór był całkiem chłodny więc zarezerwowałam stolik wewnątrz. Po przekroczeniu progu plan szybko został zmieniony i wraz z 2 koleżankami zajęłyśmy stolik najdalej od drzwi wejściowych. Haka to mały lokal ale na szczęście dysponuje sporym letnim ogródkiem i miejsc nie brakowało. Zaradna obsługa szybko doniosła koce, którymi co bardziej zmarznięci mogli się opatulić. 

Ale czemu ogródek skoro jest chłodno i w środku są jeszcze wolne stoliki. ZAPACH!!! Zapach jest bardzo mocno smażony. Człowiek czuje się jak w barze wietnamskim a przecież w nim nie jest. Co ciekawe na dworze wcale nie jest lepiej. Tu mimo najdalej położonego stolika nadal czuje się kuchenne zapachy i wrażenia te nie dotyczyły tylko mojego wrażliwego nosa.

Przejdźmy jednak do meritum czyli do jedzenia i picia. Spora bardzo ciekawa lista win to absolutny plus dla lokalu. Jest w czym wybierać a pozycje są nader ciekawe i oryginalne. Amatorzy czeskich piw znajdą tam Skalaka i Podskalaka. W przypadku moich koleżanek szczęście było ogromne. Ponieważ nie jestem fanką piwa trudno mi się wypowiedzieć ale wierzę im na słowo!

Wybrałyśmy burgery. Ja mięsnego, moje koleżanki wegetarianki wersję z cieciorki. Co ciekawe po złożeniu zamówienia kelnerka wróciła do nas z pytanie z kuchni jaką formę wysmażenia sobie życzymy. Tak nie ma tu błędu. Pytanie dotyczyło zarówno wersji mięsnej jak i vege. Stopień wysmażenia ciecierzycy to bardzo ciekawe - wilgotny i suchy????? Wspólnie podjęłyśmy decyzję, że wersja medium będzie najlepsza ;-)

Burgery podano na tacach z kilkoma frytkami i sosem czosnkowym w miseczce. Vege konsumentki były bardzo zadowolone. "Kotlet" był odpowiednio wilgotny i doskonale grał z sosem czosnkowym. Burger mięsny dla odmiany nie spełnił moich oczekiwań. Mięso było dosyć gumowe. Nadrabiał sos czosnkowy i własnej roboty bułka przygotowana na bardzo chrupko.

Nie do końca udane danie główne w moim przypadku miał zrekompensować deser i tak też się stało. Nektarynka smażona z orzechami macadamia, miodem i bitą śmietaną, którą chyba zastąpiłabym kulką lodów, zadbała o moje podniebienie i dobry humor.

Haka musi popracować nad wentylacją to pewne. Idzie jesień więc ogródek letni zaraz zniknie a do siedzenia w smażalni nie będzie zbyt wielu chętnych moim zdaniem. 

https://www.facebook.com/haka.bar.waw



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz