Nadmorska Ustka po sezonie świeci pustkami. Przy głównej promenadzie otwarte nieliczne bary serwujące kebab, hamburgery i rybę. Puste lodówki w lodziarniach i ogólna atmosfera mówiąca, że czas szykować się na zimę.
Trafiamy jednak do przybytku serwującego lody i gofry z wszelkiego rodzaju kolorowymi dodatkami, wokół których krażą niezliczone ilości os.
Pośród owoców, frużelin i nutelli stoi pojemniczek ze starymi anansami i rodzynkami i kto wie z czym jeszcze - to pułapka na osy. Widok lekko odstraszający jednak nie sposób odmówić dziecku kulki lodów, które swoją drogą mają kolory dalekie od tych właściwych malinie czy pistacji. W smaku sztuczność niebywała tak, że nawet dziecko rezygnuje ze zjedzenia całej kulki i prosi o sam wafelek.
Ostatnie podrygi lata, więc sanepid zrobił już sobie wolne. Koszmar. Nie rozumiem idei frużelin, to musi być coś obrzydliwego :)
OdpowiedzUsuńKiedyś była tylko wiśniowa. Dziś już można wybierać: malina, żurawina...
OdpowiedzUsuń